Mosty, nie mury. Media i technologia w nauczaniu Papieża Franciszka. Komentarze ekspertów

29.04.2025 Analiza

ashwin-vaswani-55k45bgfuf8-unsplash-2_franciszek1280.jpg

 

Po śmierci Papieża Franciszka środowisko medialne, technologiczne i akademickie zatrzymuje się nad pytaniem: Jakie przesłanie Ojciec Święty pozostawia dziennikarzom i twórcom nowoczesnych mediów i odbiorcom mediów? Studenci z Edukacyjnego Laboratorium Mediów Społecznościowych UPJPII zebrali wypowiedzi ekspertów, którzy w osobistych komentarzach dzielą się swoimi refleksjami i odpowiadają na postawione wyżej pytanie

 

Papież Franciszek rozumiał siłę słowa. Rozumiał też, jak bardzo zmienia się dziś świat przekazu – od klasycznych mediów po algorytmy sztucznej inteligencji. Ostrzegał, ale też inspirował, by budować przestrzeń komunikacji opartą na prawdzie, szacunku i odpowiedzialności. W chwilach, gdy technologia rodzi nowe pytania o etykę, jego wskazówki stają się bardziej aktualne niż kiedykolwiek. W rozmowach z przedstawicielami mediów, technologii i nauki wybrzmiewa wdzięczność za jego nauczanie, ale i zobowiązanie, by przekazywać prawdę w duchu szacunku, dialogu i odpowiedzialności.

W prezentowanych komentarzach przede wszystkim wybrzmiewa pierwszeństwo człowieka nad jakąkolwiek technologią komunikacyjną. Rozwój technologiczny ma służyć dobru wspólnemu, gdzie osoba jest na pierwszym miejscu. „Szczególnie powinniśmy pamiętać, że Papież Franciszek w kontekście mediów pozostawia nam głęboko ludzkie przesłanie: to człowiek, a nie maszyna, ma nadawać sens komunikacji. Przypomina, że technologia – choć potężna – nigdy nie zastąpi sumienia, empatii i odpowiedzialności” – wskazuje dr Bernadetta Cich, dziennikarka telewizyjna i medioznawczyni. Ks. prof. Józef Kloch, były rzecznik Konferencji Episkopatu Polski i specjalista w dziedzinie sztucznej inteligencji podkreśla również, że w technologii kluczowy jest wymiar etyczny AI. „Papież Franciszek pokazywał pewne drogi, jakimi należy pójść. Jednocześnie, że trzeba w tym wszystkim pamiętać o etyce. Ona jest bardzo istotna. High level jeśli chodzi o technologię, ale etyka jest wtopiona, wszyta w każde jej zagadnienie” - wskazuje ks. prof. Kloch.

Dziennikarze zwracają również uwagę na otwartość Papieża Franciszka i zachęcanie do oddawania głosu wszystkim. Anna Łoś, dziennikarka Radia Kraków, wskazuje, że choć zdarzały się błędy i nieporozumienia to właśnie otwartość Franciszka jest tym, co dziennikarze powinni zapamiętać. „W sprawach dotyczących wiary, tego, żeby wyjść na peryferia, żeby docierać do ludzi wykluczonych, do ludzi, którzy nie mają głosu – to było kapitalne! To jest dla mnie osobiście jako dziennikarza zajmującego się także sprawami religijnymi bardzo istotne, żeby docierać do tych, którzy być może głosu nie mają, a warto ich posłuchać” – mówi Anna Łoś. Na otwartość papieża zwraca uwagę również Łukasz Zając, specjalista PR: „Zapamiętam go jako osobę otwartą na kontakt z dziennikarzami oraz liderami opinii. Dobrze rozumiał znaczenie środków komunikacji”.

Często powtarzane wezwanie Franciszka do młodych, żeby „wstać z kanapy” znajduje również swoje miejsce w apelach do dziennikarzy, na co zwraca uwagę red. Miłosz Kluba: „Pójść, zobaczyć na własne oczy, porozmawiać twarzą w twarz. Bywa to trudne, nie zawsze jest to możliwe, ale zawsze – moim zdaniem – daje efekty lepsze niż praca na odległość. Słowa papieża potwierdzają, że nie jest to tylko dziennikarski dobry zwyczaj czy moja fanaberia, ale autentyczna potrzeba”. Z nauczania papieża Franciszka wybrzmiewa również zachęta do nieulegania presji pośpiechu za wszelką cenę i zatrzymania się na chwilę. Jak zauważa red. Marta Łysek, dziennikarka Deonu: „Mamy być tak wydajni, że jesteśmy nieustannie zajęci, a papież mówi, że to jest prosta ścieżka do bycia niewolnikiem w życiu. Niewolnikiem instytucji i biznesów, którym nie zależy na tym, żebyśmy mieli jakość życia, tylko na zarobionych pieniądzach. I to są słowa do takich dziennikarzy, którzy ciągle biegną, którym wciąż się spieszy. To też mnie zatrzymuje”.

W świecie, w którym media i technologia zmieniają się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, nauczanie Papieża Franciszka przypomina nam o tym, co naprawdę ważne: o człowieku, o odpowiedzialności, o etyce. Jak tę perspektywę odnajdują dziś ludzie mediów, technologii i nauki
Zapraszamy do zapoznania się z pełnymi komentarzami ekspertów, które znajdziecie poniżej.

 


dr Bernadeta Cich
dziennikarka telewizyjna, autorka filmów dokumentalnych i reportaży telewizyjnych, medioznawczyni

Franciszek ostrzega przed deepfake'ami, dezinformacją i manipulacją, które stają się coraz trudniejsze do wykrycia. Przypomina, że fałsz zyskuje dziś nowe oblicze – technologicznie zaawansowane, ale etycznie puste. Jak zauważa, sztuczna inteligencja może „stać się narzędziem skażenia poznawczego”, tworząc narracje oderwane od rzeczywistości.

Papież nie jest przeciwnikiem postępu – wręcz przeciwnie. Uważa, że AI może wspomóc rozwój edukacji, medycyny czy solidarności, o ile kieruje się zasadą dobra wspólnego. Ale do tego potrzeba przewodnika – „mądrości serca”, która według Franciszka oznacza zdolność do słuchania, rozeznania i empatii. Nie chodzi więc tylko o to, co mówi technologia, ale w jakim duchu ją wykorzystujemy. Franciszek pisze, że dziennikarze i twórcy treści powinni być „rzemieślnikami prawdy” i budować mosty, nie mury. Ich zadanie to nie tylko informować, ale tworzyć wspólnotę opartą na zaufaniu.

W centrum przesłania papieża znajduje się człowiek i jego serce, nie maszyna i jej algorytmy. Orędzie kończy się apelem o globalne uregulowanie wykorzystania AI w mediach i wezwaniem do krytycznego, ale otwartego dialogu ze światem technologii. „To człowiek decyduje, czy stać się pokarmem dla algorytmów, czy też karmić swoje serce wolnością, bez której nie wzrastamy w mądrości” – podsumowuje Franciszek, oddając istotę wyzwania, które stoi dziś przed nami wszystkimi.

Szczególnie powinniśmy pamiętać, że papież Franciszek w kontekście mediów pozostawia nam głęboko  ludzkie przesłanie: to człowiek, a nie maszyna, ma nadawać sens komunikacji. Przypomina, że technologia – choć potężna – nigdy nie zastąpi sumienia, empatii i odpowiedzialności. Media i sztuczna inteligencja powinny służyć dobru wspólnemu, a nie manipulacji czy podziałom. Ludzie mediów powinni być twórcami prawdy, budowniczymi zaufania i strażnikami sensu w świecie pełnym informacji, lecz często pozbawionym refleksji. 

 


red. Anna Łoś
dziennikarka, reportażystka Polskiego Radia Kraków

Papież Franciszek środowisku medialnemu, czyli nam dziennikarzom, pozostawia wspomnienie niezwykłej otwartości i tego, że papież, osoba duchowna, nie bał się dziennikarzy. Z tym zresztą związane były pewne nieporozumienia, ponieważ papież Franciszek był bardzo spontaniczny i biuro prasowe związane z Watykanem miewało problemy z prostowaniem pewnych treści. Papież Franciszek pozwalał sobie na szczerość, czy – jak niektórzy nazywali – strumień świadomości. Mówił otwarcie i nie owijał w bawełnę. Chciałabym, aby osoby duchowne, z którymi często rozmawiam w radiu publicznym, mówiły w sposób jasny, używały języka nie „ponad głowami”. Wydaje mi się, że właśnie to było bardzo cenne – papież Franciszek przede wszystkim nie bał się mediów. Wiedział, że osoby, które w nich pracują pewnie mogą mieć różne intencje, ale nie odmawiał i rozmawiał z każdym.

Nie zapominajmy też, że papież Franciszek był po pierwsze jezuitą, a po drugie człowiekiem z innego kontynentu, z Ameryki Łacińskiej. To również istotnie wpływało na jego sposób komunikacji i podejścia do odbiorcy. Niewątpliwie także rodziło może nie nieporozumienia, ale pewne niezrozumienie sytuacji np. związane z tym, jak papież Franciszek pojmował inaczej podział geopolityczny. Jego niefortunne wypowiedzi na temat wojny na Ukrainie, zostały odebrane w sposób negatywny. Dopiero post factum odwoływano się do innego, nie politycznego, ale religijnego kontekstu.

Natomiast w sprawach dotyczących wiary, tego, żeby wyjść na peryferia, żeby docierać do ludzi wykluczonych, do ludzi, którzy nie mają głosu – to było kapitalne! To jest dla mnie osobiście jako dziennikarza zajmującego się także sprawami religijnymi bardzo istotne, żeby docierać do tych, którzy być może głosu nie mają, a warto ich posłuchać. 

 


red. Marta Łysek
dziennikarka i redaktorka portalu Deon, pisarka, blogerka

Mam pięć myśli, które mogą nam się przydać jako mediom. Pierwsza, żeby nie ignorować faktu, że jesteśmy mocno osadzeni w świecie cyfrowym. Papież to tak ładnie określa: algorytmy zaprogramowane na rozproszenie uwagi. To jest bardzo trafne określenie. To jest dokładnie to, co nam robią media społecznościowe. Karmią nas dopaminą, w błyskawicznym tempie nas uzależniają i uczą nasze mózgi życia w celowym rozproszeniu. Chodzi o to, żebyśmy chcieli mieć tę dopaminę, żebyśmy mieli uwagę podzieloną na bardzo małe kawałeczki, tak jak roleczki na Instagramie. To się dzieje na naszych oczach. My też tworzymy treści w mediach społecznościowych, idziemy za tym. A papież przypomina, że to jest dla ludzi bardzo niekorzystne i że trzeba się zastanowić, gdzie jest ta równowaga. To dla mnie bardzo aktualne w tym, co Franciszek nam zostawia.

Druga myśl jest skierowana wprost do dziennikarzy, żeby mieli odwagę niepolaryzowania społeczeństwa dla pieniędzy. Nietworzenia przekazu, który budzi niechęć, uprzedzenia, nienawiść. Przekazu, który dzieli. Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje przed wyborami w Polsce, żeby widzieć wprost, o czym papież mówi. Do jakich dramatycznych sytuacji może doprowadzić dzielenie społeczeństwa przez informacje spreparowane pod takim kątem, żeby wywoływać niedobre emocje w ludziach. To jest bardzo otrzeźwiający sygnał w stronę dziennikarzy, że musimy się zastanowić, czy chcemy polaryzować społeczeństwo, bo na tym można zarobić.

Trzecia myśl jest trochę związana z tą drugą. Jako ludzie mediów powinniśmy uważać na fałszywe informacje. Teraz, kiedy AI jest coraz bardziej obecna i bardzo łatwo jest spreparować coś fałszywego, pojawia się dużo takich treści, które po prostu mają wywoływać nienawiść, budzić skrajne emocje, prowokować do czegoś. Mnóstwo jest clickbaitu, a nawet bardziej rage baitu, który po prostu ma wzbudzić gniew w sekundzie i to rujnuje społeczeństwo, rujnuje relacje i świetnie się na tym zarabia. Papież o tym mówi w liście do mediów na jubileusz. Mówi, że to jest coś, z czego powinniśmy zrezygnować, ale nam to nie wychodzi…

Czwarta myśl – też mocno mi bliska, odnosząca się bardziej do życia w ogóle niż do samej pracy – żeby zwracać uwagę na to, że jesteśmy bardzo zachęcani do życia w pośpiechu, po wierzchu, tak bez czasu dla siebie, bez czasu, żeby w ogóle zajrzeć do środka serca. Serce jest gdzieś tam, na marginesie. Większość biznesów, w tym biznesy medialne, uważa za idealną sytuację, w której ludzie konsumują. Kupują przedmioty, jedzą, czy też konsumują treści. Choćby to wszystko było najlepsze, to w połączeniu z technologią, która się bardzo mocno rozwija, takie konsumowanie bardzo przyspiesza nasze życie i odziera nas z momentów swobodnego myślenia o niczym, kiedy serce wreszcie dochodzi do głosu. Mamy być tak wydajni, że jesteśmy nieustannie zajęci, a papież mówi, że to jest prosta ścieżka do bycia niewolnikiem w życiu. Niewolnikiem instytucji i biznesów, którym nie zależy na tym, żebyśmy mieli jakość życia, tylko na zarobionych pieniądzach. I to są słowa do takich dziennikarzy, którzy ciągle biegną, którym wciąż się spieszy. To też mnie zatrzymuje.

Ostatnia myśl, o algorytmach, o których papież pisał bardzo fajnie w ostatniej encyklice. „Algorytm działający w świecie cyfrowym pokazuje, że nasze myśli i decyzje woli są znacznie bardziej standardowe niż moglibyśmy przypuszczać. Są łatwe do przewidzenia i zmanipulowania” – to jest po prostu cały Facebook, ale też Instagram, TikTok, YouTube, słyszymy o tym, że algorytmy nami manipulują, od dawna. A papież mówi: „Inaczej jest z sercem”, bo ono nam pokazuje, do czego jesteśmy stworzeni, jakie mamy pragnienia, jakie mamy marzenia. My bardzo lubimy spychać marzenia i pragnienia w ostatnie zakamarki świadomości. Mamy cele, mamy deadliny, teksty do napisania, wynik do zrobienia, strategię medialną ułożoną i mamy pieniądze do zarobienia na reklamach. Bardzo tym żyjemy. A mówienie o marzeniach i pragnieniach? Nie ma na to miejsca, to jest jakiś rodzaj słabości. No chyba, że chcemy napisać super story o powstaniu start-upu albo chcemy sprzedać produkt storytellingiem, to wtedy opowieści o marzeniach się tam mieszczą. A tak normalnie to je po prostu zbywamy. Myślę, że to jest taka rzecz, która się nam może bardzo przydać, bo gdybyśmy tak zaczęli w tym słuchać papieża, to przestalibyśmy być wypaleni… I to bardzo, jak się to zdarza w tej branży. 

 


red. Miłosz Kluba
dziennikarz, redaktor w portalu Opoka, były kierownik krakowskiego oddziału „Gościa Niedzielnego”

Z wielu wypowiedzi papieża Franciszka dotyczących mediów czy skierowanych do dziennikarzy chyba najbardziej zapadły mi w pamięć słowa z orędzia na 55. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Papież pisze tam tak: „Kryzys w przemyśle wydawniczym niesie niebezpieczeństwo informacji tworzonych w redakcjach, przed komputerem, w agencjach, w sieciach społecznościowych, bez wychodzenia na ulice, bez zdzierania butów, bez spotykania osób w celu poszukiwania historii czy zweryfikowania de visu niektórych sytuacji”. Nieco dalej pisze też, że „dziennikarstwo, jako opowiadanie o rzeczywistości, wymaga zdolności pójścia tam, dokąd nikt nie idzie – ruszenia się i pragnienia zobaczenia. Ciekawości, otwartości, pasji”. Od dawna jest mi bliskie dziennikarstwo robione nie przez telefon, nie zza biurka ale „nogami”. Pójść, zobaczyć na własne oczy, porozmawiać twarzą w twarz. Bywa to trudne, nie zawsze jest to możliwe, ale zawsze – moim zdaniem – daje efekty lepsze niż praca na odległość. Słowa papieża potwierdzają, że nie jest to tylko dziennikarski „dobry zwyczaj” czy moja fanaberia, ale autentyczna potrzeba. Jeszcze wyraźniej widać to w dobie manipulacji, fake newsów, tekstów i zdjęć tworzonych z łatwością przy pomocy sztucznej inteligencji. 

 


Łukasz Zając
konsultant PR, właściciel Zając PR. Prezes Warsaw Design House, koordynator klubu Public Affairs w Polskim Stowarzyszeniu PR

W życiu papieża doceniam prymat relacji nad technologią. Zapamiętam go jako osobę otwartą na kontakt z dziennikarzami oraz liderami opinii. Dobrze rozumiał znaczenie środków komunikacji. Dzięki nim mógł wielokrotnie docierać z apelem o pokój, czy pokazywać swoim życiem moc symboli. Podziwiam jego serdeczność, bycie blisko pokrzywdzonych i zapominanych. Docierał zarówno do młodych jak i seniorów. Był także praktykiem chrześcijańskiej ascetyki. Przypomniał światu, że materializm jest ciężarem. Dzięki temu część kardynałów kupiła sobie tańsze zegarki, a bliskie otoczenie było wrażliwe na unikanie przepychu.

Wracając do mediów, niestety nie udało się zbudować spójności narracyjnej watykańskiego biura prasowego. Wiele razy odnosiłem wrażenie, że brakuje harmonii lub jasnego zajęcia stanowiska w pojawiających się plotkach lub skrótach myślowych. Bo media wyciągają rzeczy z kontekstu, często upraszczając je. I tu brakowało mi dobrego PR-owca, który szybko by reagował. 

 


ks. dr Maciej Radej
medioznawca, kierownik kierunku digital media – analiza, kreatywność, zarządzanie na UPJPII

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że papież Franciszek wpisuje się w trend, który został rozpoczęty przez jego poprzedników, czyli papieży Jana Pawła II i Benedykta XVI. Kontynuuje niejako ich drogę, ale również zwraca uwagę na wszystkie rzeczy, które są bezpośrednio związane z innowacyjnością, która wprowadzana jest również do środowiska medialnego. Przede wszystkim zauważa, że media odgrywają tutaj rolę służebną. Naczelną rolę zawsze spełnia odniesienie do samego człowieka. Zwraca uwagę na to, co podkreślał Benedykt XVI – „infoetyka”. Główną zasadą postępowania w środkach komunikacji jest odwoływanie się do funkcjonowania według jakichś określonych zasad. Szczególnie chodzi tutaj o zasady chrześcijańskie, ale z drugiej strony zwracał też uwagę na to, że technologia i nowe sposoby komunikowania sprawiają, że Kościół też musi iść do przodu razem z technologią i techniką. Mówi, że musimy wykorzystując wszystkie te środki, przekazywać informacje i docierać do świata z Dobrą Nowiną.

Jest to wyznaczony, specyficzny nurt, w którym Kościół jest obecny w świecie cyfrowym. Nie wycofuje się, ale jeszcze bardziej próbuje adaptować to nowe środowisko do tego, żeby głosić Ewangelię Chrystusa. Papież widzi również tutaj pewną perspektywę i przestrzeń do tego, żeby budować mosty, a nie mury międzypokoleniowe. Chodzi tutaj o przekraczanie pewnych granic. Zwraca uwagę też na to, jak ma wyglądać obecność Kościoła w świecie medialnym. Przede wszystkim, że jeśli ten Kościół ma być właściwie budowany, to musi być w nim obecny Jezus Chrystus. Nie chodzi wyłącznie o wykorzystywanie tych środków, ale o treści, które są przekazywane. Te treści powinny być związane właśnie z tym, co jest istotne i co niesie ze sobą jakieś określone przesłanie w stosunku do mediów.

Papież zwraca uwagę również na rzeczywistość sztucznej inteligencji. Szczególnie na sytuację, kiedy człowiek może być wykorzystywany przez tę nową technologię. Przestrzega też przed osobami, które są potentatami, jeżeli chodzi o gromadzenie danych. Mając dostęp do tak niezliczonej ilości pojawia się pokusa kontrolowania ludzi. Może to być wykorzystywane przeciwko nam. W tej sferze jest mnóstwo możliwości i zagrożeń, które papież widzi, ale jednocześnie, co jest też spójne z wizją poprzedników, począwszy od Piusa XI pozytywnie widzi media. Papież Franciszek w ten sam sposób na media patrzy. Są one czymś bardzo pożytecznym dla człowieka. Można powiedzieć, że papież nie widzi tylko i wyłącznie narzędzi, z których korzystamy, ale widzi, że jest to naturalne środowisko, w którym człowiek jest obecny, w którym przebywa. Daje mu to poczucie szczęścia, przeżywa tam również swoje frustracje, poszukuje różnych rzeczy. Jest to środowisko, które daje mu ogląd i wejrzenie na samego siebie. Przez pryzmat mediów człowiek zaczyna patrzeć na to, jak żyje i jak postępuje. Papież zwraca uwagę, szczególnie na różnego rodzaju niebezpieczeństwa, czyli hejt, który się dokonuje w odniesieniu do osoby. Mówi tutaj o całym ukierunkowaniu człowieka przede wszystkim na autentyczność, jakim należy być w środkach komunikacji. Autentyczność i szczerość.

Pontyfikat papieża Franciszka był przede wszystkim ukierunkowany był na ubogich. Odwołując się do środków komunikacji, nie można wykluczać nikogo z komunikacji społecznej. Każdy powinien w niej w pełni uczestniczyć. Papież w ten sposób mówi o wzmocnieniu duchowym i o sytuacji, w której człowiek może czuć się potrzebny dzięki środkom komunikacji

 


ks. dr hab. Józef Kloch, prof. UPJPII
były rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, medioznawca, specjalista w dziedzinie sztucznej inteligencji

Z całą pewnością, jak chodzi o technologię, zapamiętam papieża Franciszka z tego, co napisał na temat sztucznej inteligencji. To było dla mnie niezwykle zaskakujące. Oczywiście, to jest technologia dzisiaj absolutnie wiodąca, ale papież Franciszek zaskoczył mnie tym, że się w ogóle tym zajął. Gdyby tak zajrzeć troszkę głębiej w to zagadnienie, to papież miał świetnego doradcę. To profesor Paolo Benanti. Franciszkanin, świetnie wykształcony w temacie AI któremu rząd włoski powierzył przez pewien czas przewodniczenie komisji do spraw sztucznej inteligencji. To jest bez precedensu wydarzenie, żeby zakonnik stał na czele takiej komisji.

Jestem przekonany, że inicjatywy papieża były w dużym stopniu animowane właśnie przez ojca profesora Paolo Benantiego. Zaczynając od spotkania z szefem Microsoftu po ostatni dokument na temat różnic między ludzką inteligencją i sztuczną inteligencją („Antiqua et Nova. Note on the Relationship Between Artificial Intelligence and Human Intelligence” – przyp. red.). Co prawda nie bezpośrednio napisany przez papieża Franciszka, ale za jego akceptacją ogłoszony. Jedno proste spotkanie było właśnie rozpoczęciem tego, co zakończyło się tą notą. Myślę, że nie jest to proste nawet dla papieża, ściągnąć takich ludzi jak prezes Microsoftu, wiceprezes IBMu, ludzi, którzy dzisiaj odpowiadają za największe firmy i wiodą prym w badaniach nad sztuczną inteligencją. A jednak to się wydarzyło i te spotkania, to nie były towarzyskie pogawędki. Chodziło o to, żeby właśnie szefów technologicznych gigantów włączyć w nurt etycznej AI.

Sztuczna inteligencja? Tak, ale z pewnymi zasadami. Stolica Apostolska ogłosiła apel o etyczną sztuczną inteligencję, w którym zostało zawartych sześć konkretnych zasad. Ten właśnie apel podpisany został nie tylko przez wspomnianych szefów Microsoftu czy IBMu ale także przez przedstawiciele innych religii i organizacji międzynarodowych. To jest właśnie coś, co rozpoczęło działanie Ojca Świętego Franciszka na gruncie sztucznej inteligencji.

Przeskakując do ostatnich miesięcy, należy zwrócić uwagę, że wszystkie te działania zakończyła właśnie wspomniana publikacja dokumentu „Antiqua et Nova”, który jest nie tylko na temat różnic inteligencji sztucznej i ludzkiej, ale tak samo, wskazuje obszary, gdzie dzisiaj sztuczna inteligencja wiedzie prym i gdzie jest szczególna potrzeba etycznego podejścia. Dzisiaj wiemy, że sztuczna inteligencja znakomicie potrafi pomagać w analizowaniu bardzo wielu badań, na przykład w medycynie. AI potrafi wyciągać pewne wnioski, co wcale jednak nie oznacza, że my bezrefleksyjnie je przyjmujemy. Tam zawsze jest potrzebny czynnik ludzki, czyli jeżeli nawet coś zostało bardzo dobrze przebadane przez sztuczną inteligencję, to i tak ludzie muszą powiedzieć: „ona ma rację”. To jest dla mnie pewnego rodzaju zwieńczenie. Zaczynając od spotkania z prezesem firmy Microsoft aż po duży dokument na koniec jako swego rodzaju podsumowanie tego, co dzisiaj się dzieje w sztucznej inteligencji.

Papież Franciszek pokazywał pewne drogi, jakimi należy pójść. Jednocześnie, że trzeba w tym wszystkim pamiętać o etyce. Ona jest bardzo istotna. High level jeśli chodzi o technologię, ale etyka jest wtopiona, wszyta w każde jej zagadnienie. Z tego właśnie ja się ogromnie cieszę: AI została dostrzeżona przez papieża. Została pokazana jako coś, co jest ważne. Tak wielki autorytet jak papież nagle mówiący o sztucznej inteligencji? No to jest coś!

Środowisko medialne na pewno zapamięta papieża Franciszka jeszcze z dwóch rzeczy. To są kwestie fake newsów i deepfake’ów. Coś co dzisiaj znowu bardzo nam dokucza. Można wyprodukować setki, tysiące, a nawet miliony postów na jakiś temat, które są kompletnie nieprawdziwe. I w ten sposób można manipulować społeczeństwami. Drugi stopień tego bardzo wielkiego niebezpieczeństwa jest jeszcze większy, bo o ile fake news to często sam tekst, o tyle deepfake’i są już twarzą i głosem danego człowieka. W zasadzie dzisiaj można już wyprodukować niezłego deepfake’a popularnymi, darmowymi narzędziami. Coś co 4 lub 5 lat temu było dostępne tylko dla wielkich instytutów technologicznych albo dużych korporacji, teraz każdy z nas ma takie narzędzie w ręku. Wystarczy, że mamy wizerunek danego człowieka, próbkę jego głosu i można już zbudować krótką wypowiedź, która może nawet doprowadzić do tragedii. To nie są zabawki dla dzieci.

Papież kierował do nas taką myśl: „Macie w rękach narzędzia niezwykłe, dotąd nikt takich nie miał. Używajcie ich dobrze”

 

Autorzy: Karolina Binkowska, Zofia Czerenko, Svitlana Holitsyna
Zdjęcie: Ashwin Vaswani/Unsplash

fundusze.png

reczpospolita.png

malopolska.png

ue.png

Dla Twojej wygody zbieramy ciasteczka, zgadza się na to? :)

Zapisano